Pracowników PKS nie stać na utworzenie spółki
Pracownicy łomżyńskiego PKS sprzeciwiają się przekształceniu ich firmy w spółkę pracowniczą. Uważają, że nie będą wstanie wykupić za kilka tysięcy złotych udziałów.
Jeszcze w czerwcu zdecydowana większość pracowników w referendum opowiedziała się za utworzeniem spółki. Kierowcy i pracownicy administracji deklarowali wykup udziałów przedsiębiorstwa, należącego do wojewody podlaskiego. Jednak kiedy dowiedzieli się, że jeden udział został wyceniony na 5 tys. zł, zaczęli zastanawiać się nad swoim poparciem dla idei spółki.
- Większość z nas zarabia po tysiąc złotych miesięcznie i po prostu nie stać nas na wykup tak drogich udziałów. Zarządca naszej firmy zaproponował wprawdzie podwyżki pensji na wykup, ale pochłonęłyby one aż 400 tys. złotych. A firma ma stosunkowo niskie zyski - tłumaczy jeden z pracowników PKS.
Związkowcy z PKS Łomża złożyli pismo do wojewody. Proszą w nim o powtórkę referendum w sprawie utworzenia spółki pracowniczej. - Większość z nas już wycofała deklaracje o wykupie udziałów, więc powtórne referendum jest potrzebne. Chcemy, by PKS stał się jednoosobową spółką Skarbu Państwa. Nawet jeśli znalazłaby się wiarygodna firma z zewnątrz i chciała nas kupić, przystalibyśmy na to.
Zarządca Bernard Aleksiejczuk nie kwapi się do organizowania kolejnego referendum. - To nie takie proste. Wartość udziałów zawsze można obniżyć, nie mamy jeszcze aktualnej wyceny całego przedsiębiorstwa - konkluduje Aleksiejczuk [poprzednio majątek firmy został wyceniony na 6,6 mln złotych - red.].
Przedstawiciele wojewody są nieco zakłopotani zmianą stanowiska pracowników PKS. Czekają na analizę firmy konsultingowej, która ma orzec, czy prywatyzacja w formie przekształcenia w spółkę będzie korzystna. - W połowie stycznia powinniśmy mieć tę analizę gotową i wtedy okaże się, co dla łomżyńskiego PKS-u jest najlepsze - uważa Antoni Stokowski z podlaskiego urzędu wojewódzkiego.
W PKS-ie w Łomży pracuje około 240 osób. Tabor liczy ponad sto autobusów.
Gazeta Wyborcza